Autor szablonu: ArianadlaWioski Szablonów | Flower design by BiZkettE1 / Freepik

środa, 22 sierpnia 2018

Gimnastyka


Moja gimnastyka


Zawsze dobrze się czuję po wysiłku fizycznym. Od 20 lat wykonuje ćwiczenia rozciągające każdego dnia przed śniadaniem. A oto co robię:


  1. Rozkładam kocyk na podłogę (jeszcze nie dorobiłam się karimaty ha, ha), siadam po turecku, wcieram olej sezamowy w stopy, całe nogi, ręce i ramiona. Następnie masuje sobie stopy i łydki (niektórzy używają oleju kokosowego lub oleju z oliwek). Większość z nas wie co to są receptory na naszych stopach. Masując je uaktywniamy krążenie.
  2. W dalszej kolejności wykonuję ćwiczenia oddechowe. Leżąc na plecach robię wdech przez nos, w myślach licząc do 4. Jednocześnie podnoszę ramiona do góry, aż dotkną podłogi przy mojej głowie. Zatrzymuje powietrze na chwile i wydycham ustami licząc do 8, opuszczając znowu ręce. Powtarzam kilka razy to ćwiczenie.
  3. Następnie leżąc na plecach macham nogami i rękami tak jak to robią niemowlaki, tyle, że intensywniej. Podobno to ćwiczenie jest dobre na krążenie.  
  4. Teraz pora na ćwiczenia kręgosłupa - przywieram tułowiem do podłogi jak mogę najbliżej  i wracam do pozycji leżącej. Powtarzam 8 razy.
  5. Następne ćwiczenie to unoszenie bioder do góry 10 razy. Leżąc na jednym boku, ręce mam skrzyżowane na karku, złączam łokcie i otwieram 7 razy, tak jakby zamykało się książkę i otwierało. To ćwiczenie jest bardzo dobre na talię.
  6. Następne ćwiczenie to 'koci grzbiet" 6 razy,  potem klęcząc w pozycji tygrysa podnoszę na przemian lewa rękę i prawa nogę i odwrotnie. Dalej klęcząc robię przysiad z twarzą do dołu, a ramiona jak najdalej wyciągnięte do przodu.
  7. Kilka miesięcy temu zauważyłam, ze pod wieczór zaczynają mnie bolec plecy. Odkąd zaczęłam wykonywać codziennie to ćwiczenie, nie wiem co to ból pleców.
  8. Stojąc wyciągam jedno ramie do góry jak tylko się da najwyżej, a drugie opuszczone. Obydwie dłonie muszą być ładnie wygięte. W ten sposób czerpiemy energie z Kosmosu. Następnie składam dłonie jak do modlitwy i znowu powtarzam to ćwiczenie wyciągając na przemian drugie ramie, znowu dłonie złożone. Powtarzam to ćwiczenie 5 razy na każde ramie. 
  9. Następnie skłon do przodu aż do podłogi i macham
    ramionami przed sobą. W ten sposób czerpie energie z Ziemi.
  10. Klęcząc podnoszę jedno ramie do góry na chwile, potem zakreślam tym samym ramieniem półkole przed sobą i opuszczam ramie. Z drugim ramieniem to samo.
  11. Na zakończenie maszeruje podnosząc wysoko kolana i machając rękami to znaczy lewa dłonią prawie dotykam prawego kolana a następnie prawa ręką prawie dotykam lewego. W ten sposób energia krzyżuje się co jest pozytywne dla zdrowia. Powtarzam 20 razy.
  12. Po ćwiczeniach leżę minutkę z zamkniętymi oczami relaksując się aby wyrównać oddech i bicie serca. Wstając z podłogi należy obrócić się na bok, potem uklęknąć i dopiero wstać. Ważne aby gwałtownie nie zrywać się do pozycji pionowej.


Gorąco polecam obejrzenie i stosowanie filmików na stronie youtube „Donna Eden 5 minute energy routine”. Nawet bez umiejętności języka angielskiego można wykonywać ćwiczenia polecane przez nią. Jeśli nie zrozumiemy i zapamiętamy wszystkiego za  pierwszym razem to z pewnością  za trzecim lub czwartym. A przecież mamy jeszcze wnuczęta, które w razie czego nam pomogą. Zapraszam wszystkich do ćwiczeń.

wtorek, 7 sierpnia 2018

Wyjazd do Chin


Wyjazd do Chin



Jak ten czas galopuje. Już prawie trzy miesiące odkąd wróciliśmy z Chin. Czy możecie sobie wyobrazić, że cała Polska mieszka w jednym mieście i do tego w bardzo wysokich blokach? Tak właśnie mieszkają Chińczycy. Miasto Chongqing Pu Dong jest domem dla 40 milionów ludzi. Byliśmy tam w ZOO aby zobaczyć słynne Pandy. Nawet udało się nam zobaczyć dwie małe w kolorze rudym co jest rzadko spotykane. 

Następnie w Pekinie zwiedzaliśmy plac znany z wielu wydarzeń politycznych - Tiananmen Place inaczej Place Niebiańskiego Spokoju) czyli największy plac na świecie w centrum miasta.

Odwiedziliśmy też Zakazane Miasto - kiedyś twierdza nie do zdobycia, w której jest 9 bram. Jest tam prawie 1000 pokoi. Kiedyś ten obszar był domem władcy Chin, jego rodziny, jego dzieci i konkubin, na które przeznaczano często 14-letnie dziewczęta.

Kolejnego dnia autokar zawiózł nas pod Chiński Mur (Wielki Mur-Chang Cheng), który budowano ponad 270 lat. Nigdy nie został skończony. Ma długość prawie 9 tysięcy kilometrów. Mur ma kształt smoka dlatego w niektórych miejscach się dość stromo. Spełniło się marzenie mojego męża, który koniecznie chciał się przejść po tym historycznym miejscu. W tym dniu siąpił deszcz i widoczność była kiepska. Ja przeszłam tylko 50  schodków w górę i 50 w dół i czekałam z połową naszej grupy na tych co poszli na mur. Mój mąż przeszedł od 6 do 12-tej bramy. W sumie pokonał ponad 3600 schodków.
Każdy kto schodził z góry miał kolana jakby z waty albo jakby tańczył "twista". Od 20 lat nigdy nie widziałam swojego męża tak zmęczonego jak po tej wyprawie. Był najstarszym uczestnikiem naszej wycieczki. Wrócił bardzo zmęczony ale za to szczęśliwy. Wysoko na 10 bramie kupił sobie w nagrodę za ten wysiłek medal.  Ciepła czekolada szybko zregenerowała mu siły.

Potem przesiedliśmy się do pociągu i pojechaliśmy z prędkością ponad 300 km na godzinę do oddalonego o 1000 km miasta Wuhan. Ten pociąg Chińczycy nazywają "bullet train" bo pędzi tak szybko jak kula z pistoletu. Zakwaterowano nas na statku o napędzie elektrycznym, na którym spędziliśmy 4 noce płynąc po Żółtej Rzece, wielkiej  i szerokiej. W ciągu dnia  statek stał w porcie a my codziennie zwiedzaliśmy inną okolicę.

Jednego dnia popłynęliśmy małymi łodziami "Dragon Boat" w wąski piękny zaułek rzeki. Byliśmy bardzo blisko wysokich, porośniętych lasami gór. Innego dnia zwiedzaliśmy trzy nowoczesne zapory wodne, dzięki którym Żółta Rzeka została ujarzmiona i nie ma tez powodzi.

Często jedliśmy posiłki w miejscowych restauracjach. Chińczycy gotują prawie wszystko nawet ogórki czy sałatę. Mięso zawsze łączą z warzywami, jedzą dużo gotowanych jarzyn. Posiłki są konsumowane przy okrągłych stołach, na których jest zamontowany mechanizm" Lazy Suzy" czyli mniejsza obrotowa płyta, na której ustawiane są wszystkie dania w dużych półmiskach. Każdy gość ma pałeczki i talerzyk, na który nakłada sobie jedzenie z dużego półmiska.


Młode Chinki bardzo dbają o siebie. W słoneczne dni zakładają rękawiczki i używają parasolek. Chińczycy natomiast są bardzo sprawni fizycznie. Prawie w każdym parku można spotkać ćwiczących ludzi w luźnych ubraniach, podobnych do pidżam. Chińczycy kochają zieleń i wszędzie gdzie to możliwe sadzą drzewa, krzewy i  kwiaty aby zmniejszyć zanieczyszczenie powietrza.

Nie wszyscy mogą codziennie używać samochodów czy włączać chłodzenie. I tak na przykład właściciele samochodów z rejestracją dajmy na to 1 i 9 mogą wyjeżdżać tylko w poniedziałki i czwartki a we wtorki i piątki z numerami rejestracji 3 i 8.  Chińczycy używają masek bo często powietrze jest bardzo zanieczyszczone. My mieliśmy szczęście bo w maju powietrze było czyste i maski nie były nam potrzebne.

Z Vancouver do Pekinu lot trwał 10 godzin.
Wycieczka była świetnie zorganizowana i myślę o tym, żeby jeszcze kiedyś odwiedzić  ten kraj, którego historia liczy ponad 4 tysiące lat. Jest tak olbrzymi, że te 12 dni pobytu to było zaledwie małe liźnięcie.
W Chinach ludzie nie mogą używać Google co było dla nas niespodzianką. Ziemia należy do rządu, który kontroluje bodajże wszystko, dlatego też młodzi Chińczycy nie wiedzą o rewolucji i wielu wydarzeniach politycznych, które miały miejsce w ich kraju.

A na koniec oczywiście jak to ja – jedzenie! Zapewne wiele osób słyszało o chińskim przysmaku  "Peking duck". Należy upiec cala kaczkę ale tak żeby skórka była chrupiąca a pod nią soczyste mięso.
Potem kroi się kaczkę na bardzo cienkie maleńkie kawałki. Każdy kawałek powinien mieć trochę skóry. Do tego podaje się małe cienkie naleśniki i pyszny sos. Tym sosem smaruje się naleśnik, następnie nakłada jeden kawałeczek kaczki, zawija i wkłada do ust. Smakuje wspaniale.