Autor szablonu: ArianadlaWioski Szablonów | Flower design by BiZkettE1 / Freepik

niedziela, 22 września 2019

Ile kosztuje przejeżdzka na wielbłądzie?

W Egipcie przejażdżka na wielbłądzie nic nie kosztuje, zapłacić trzeba tylko za zejście z tego dużego zwierzęcia... 

Ach, jak ten czas płynie! Właśnie w tym roku minęło równe 10 lat kiedy moje oczy ujrzały egipską ziemię.

Mój pierwszy wyjazd był w lutym tylko nad Morze Czerwone do Hurghady. 
Miałam dobry czas z córką i wnuczkami. Pogoda dopisywała i było słodkie lenistwo.

Drugi wyjazd zapowiadał się inaczej bo była to wyprawa po całym Egipcie.
W maju 2010 roku schodzimy do lądowania w Kairo, a pod nami morze świateł. Pomimo, że jest prawie 4 rano, czeka na nas przedstawiciel biura podroży z którego zamówiliśmy wycieczkę (lokalne biuro podróży). Długo wiezie nas do hotelu Barcelo. Podziwiamy ciemny granat nieba usianego milionami gwiazd.
Pierwszy dzień spędzamy na odpoczynku i plażowaniu.
Drugiego dnia zwiedzamy Kair z przewodnikiem. Stolica Egiptu jest jednym z największych miast na świecie. To miasto nigdy nie śpi, a ruch uliczny kieruje się swoimi nieznanymi dla Europejczyka zasadami. Ludzie przechodzą przez jezdnię we wszystkich miejscach pomiędzy samochodami. Kierowcy nieustannie używają klaksonów. Na balkonach wiszą sznury upranej bielizny. Ulice są brudne i zaśmiecone. Jest dużo hałasu i wszędzie pełno ludzi. Sa lepsze i gorsze dzielnice tak jak w każdym mieście.
Po bardzo urozmaiconym i smacznym śniadaniu wyruszamy vanem do Gizy aby tu podziwiać jeden z siedmiu cudów świata – piramidy. Najwyższa piramida ma wysokość 150 metrów. Nie robią na mnie aż tak wielkiego wrażenia.

Kiedy jednak pomyślę, że każdy blok waży ponad 50 ton i został tu wniesiony ludzkim rozumem i mięśniami to jestem pełna podziwu! Najnowsze badania wykazały iż pod największą piramidą w Gizie znajdują się głębokie szyby a na głębokości 30 metrów spoczywa 12 tonowy sarkofag i jest tam jeziorko z krystalicznie czystą wodą.

W sumie wybudowano ponad 100 piramid. Przetrwało około 80.
Możemy nawet wejść do wnętrza środkowej. Jest tam pusto, kilka rysunków na ścianach. Wchodząc z duzą ilością turystów pochylasz głowę i plecy i tak schodzisz coraz niżej i niżej. Wokół roznosi się woń potu, jest gorąco, nie ma czym oddychać. Powrotna droga jest jeszcze trudniejsza, bo w takiej samej pozycji wspinamy się do góry. 
Zadowoleni, już na zewnątrz oddychamy świeżym powietrzem, wieje lekki wietrzyk. 
Teraz krótka, bezpłatna przejeżdzka na wielbłądzie… jeno zejście kosztuje.



Mamy czas na zrobienie zdjęć.
Podziwiając Sfinksa i słuchając przewodnika zagapiłam się i źle stanełam, stopa mi się podwinęła. Chwila trwogi, ze skręciłam kostkę i już mam resztę wakacji z głowy. Na szczęście nic poważnego i za chwile znowu mogłam chodzić. Spojrzałam jeszcze raz na Sfinksa i zobaczyłam jak drwi ze mnie bo on tu stoi od wieków i widział niejedno potknięcie.
Sfinks ma 20 metrów wysokości i 80 metrów długości. Jest to największa rzeźba wykonana z jednego kamienia. Jest najbardziej znaną rzeźbą Egiptu. Pomimo tylu badań wciąż jest to wielka zagadka. Od wieków fascynuje wszystkich. Budzi grozę. Najnowsze badania udowadniają że cały korpus ma aż 8 tysięcy lat. Niektórzy twierdzą, że patrząc na niego za każdym razem widzimy coś innego.



Zatrzymujemy się jeszcze na chwilę przy Sakkarze - schodkowej piramidzie inaczej nazwanej Dzesera. W grobowcu tej piramidy złożono mumie króla i przykryto 3 tonowym głazem. Piramida ta została wybudowana w trzecim tysiącleciu p. n. e.

Mały lunch i zwiedzamy muzeum w którym jeszcze można było fotografować eksponaty czego nie wolno robić obecnie. Tu w muzeum to dopiero czuje się atmosferę wieków!
Jest tam ponad 150 tysięcy przedmiotów, w tym prawie 2 tysiące z grobowca Tutanchamona, w tym złota maska, oprócz tego królewskie mumie, ozdobne trumny, posągi faraonów i ich żon, egipskie boginie.
To chyba jedyne muzeum na świecie w którym trzeba zapłacić za użycie toalety.

Pod wieczór płyniemy "felutia" podziwiając miasto z łodzi i błękit nieba, rozkoszując się łagodnym kołysaniem lodzi. Dostaliśmy smaczna kawę, lekki powiew wiatru pieścił nasze twarze. Żartom nie było końca.

Naszą 6 osobową grupę odwieziono na stację kolejową. W pociągu dostaliśmy kolacje i udaliśmysię na spoczynek do wagonu sypialnego.
Pociąg wiózł nas przez calą noc na południe, aż do Asuan.
Przed 6 rano staliśmy w oknie pociągu podziwiając wschód słońca i oglądając mijane ubogie wioski egipskie.
Zawieziono nas do przystani w Asuan. Tam zakwaterowaliśmy się na statek, którym pływaliśmy po Nilu przez 4 dni i 4 noce. Jedzenie na staku było egipskie: pita, jogurt, znany w Polsce kebab, odpowiedniki naszych "goląbków" tylko przyrządzone bez mięsa i zawinięte w liście winogron, bób, ryby i kurczaki prawie takie same jak w Polsce, dużo baraniny, którą bardzo lubię. Niektóre potrawy były bardzo pikantne. Na śniadanie bardzo dużo smacznych owoców: rodzynki, daktyle, ananas i wiele, wiele innych, również płatki owsiane, różne słodkie bułeczki, herbata, kawa i soki.
Pokój mieliśmy duży, z rozsuwanymi oszklonymi drzwiami. Leżąc na łóżku mozna było podziwiać rzekę i mijane krajobrazy.
Na najwyższym piętrze naszego statku był duży basen z którego korzystaliśmy w wolnych chwilach.

Dla starożytnych Egipcjan Nil wypływał z "krainy bogów". Nil ma 6.5 tys. km długości. Jest największą rzeką Afryki. To rzeka życia. Dzięki wylewom Nilu, który przynosił żyzny muł rolnictwo było dobrze rozwinięte. Plony były obfite. Nawet były specjalne urządzenia do mierzenia wysokości wody w rzece aby ustalić podatki (nilometer).
W górnym odcinku Nilu są dwa wodospady. Jeden z nich w Asuan.

Po bardzo krótkim odpoczynku kiedy jeszcze nie było piekielnego upału pojechaliśmy obejrzeć nieskończony obelisk, który leży w kamieniołomach. Jest atrakcją dla turystów a zawiedzeniem dla pracujących kiedyś przy nim Egipcjan. Obelisk ma długość 42 metry i waży ponad tysiąc ton. Nie dokończono tego dzieła ponieważ pękł w czasie obróbki.
Po lunchu pojechaliśmy zobaczyć zapory wodne w Asuan. Mniejszą, wybudowaną przez Anglików i większą, zbudowaną przez Egipcjan przy pomocy rosyjskich inżynierów.
Następnego dnia wstaliśmy o 4 rano aby za dodatkowa opłatą zobaczyć następne
nieprawdopodobne cudo. Nasz van ustawił się w szeregu innych pojazdów włącznie z autokarami turystycznymi. Bylo ich razem chyba ze 40. Punktualnie o 5-tej cały konwój wyjechał z Asuan na południe do Świątyni Abu-Simbel oddalonej o około 280 km. Nie wiem czy w każdym turystycznym pojeździe było tak samo jak w naszym. Domyślam się, że tak. Towarzyszył nam zolnież z bronią, bo kilka lat temu był napad na turystów i od tamtej pory wprowadzono większe środki ostrożności. Nasza grupa składa się tylko z 6 turystów: młode małżeństwo ze Sri Lanki w podroży poślubnej, dwie Azjatki i ja z mężem plus kierowca, przewodnik i nasz ochroniarz z bronią. Cały czas jechaliśmy przez pustynię nigdzie się nie zatrzymując. Przez okno oglądaliśmy piaski pustyni, wąską asfaltowa drogę i wstający dzień. Dalej w znacznej odległości od szory wiedzieliśmy plot z kolczastego drutu. Świątynia i wioska położona jest w odległości 40 km od Sudanu. To już prawie ostatni punkt przygraniczny. 



Dlaczego pojechaliśmy tak rano? W maju w ciągu dnia w Egipcie jest bardzo gorąco a więc w południe mała sjesta a wszelkie zwiedzania zwykle przewodnicy organizują z samego rana lub pod wieczór kiedy jest w miarę znośna temperatura.
W Abu-Simbel są dwie swiatynie, większa Ramzesa II i mniejsza jego żony Nefertiti. Wydrążono je w skale nad brzegiem Nilu w Dolnej Nubii w XI wieku p. n. e. za czasów Ramzesa II. Miały pokazywać potęgę Egiptu. Kiedyś były kompletnie zasypane piaskiem. Zostały odkryte w 1813 roku przez podróżnika szwajcarskiego Ludwika Burckharda, a po 4 latach odkopano je z piasków pod przewodnictwem Giovanniego Belzoniego. Kiedy w latach 60 zaczęto budowę Wysokiej Tamy Asuańskiej i utworzono tam sztuczne jezioro Nassera, jego wody rozlały się 300 km na południe w głąb pustyni Nubia. Okazało się ze cały ten projekt zagraża świątyniom.
W związku z taką sytuacją w latach 1964-68 zdecydowano się przenieść świątynie 65 metrów wyżej. Najpierw wykonano sztuczne zbocze skalne, przesklepione kopulami z żelbetonu aby utrzymały całą konstrukcję.
W sumie przeniesiono 24 obiekty ale świątynia Abu-Simbel jest najbardziej znana. Przesiedlono także ponad 100 tysięcy mieszkańców.
Koszt całej operacji wyniósł 36 milonów dolarów. Pracowali tam specjaliści z wielu krajów, również z Polski. Wejścia do świątyni strzegą 4 wysokie na 20 metrów posągi Ramzesa II, największego z faraonów, który dożył sędziwego wieku prawie do 100 lat. Mądrze i długo rządził Egiptem przez ponad 50 lat. Był dobrym przywódcą, dbał o swoich poddanych. Miał około 100 synów i 90 żon. Olbrzymie kolosy rzeźb Ramzesa II zostały wyrzeźbione w jednym kamieniu każda.
Wewnątrz świątyni jest postać boga słońca Amon-Re i Re-Horachte i boga sztuki i rzemiosła Ptahow. Każdy faraon uważał się za syna boga słońca. Słońce to życie.
Każdego roku 19 lutego i 21 października wschodzące Słońce oświetla wizerunki tych bogów.
W egipskim języku nie ma słowa "śmierć, zmarły"
Jeśli ktoś umrze mówią "westing" czyli zachód. Tak jak słońce zaszło za horyzont tak człowiek zgasł. Jutro słońce wstanie i faraon syn boga obudzi się wraz z którymś... tam wschodem słońca... wierzono w to... dlatego prawie cale życie poświęcano na przygotowanie się do śmierci.
Z tego powodu umieszczano posagi zmarłych faraonów tak, aby wschodzący promień słońca oświetlał ich postacie.
Cały ten magiczny świat Egiptu wciąż mnie fascynuje.
Następna sprawa to często następujący faraon zamiast pielęgnować dorobek niszczył ślady po przednim: napisy, rysunki etc. bo ten panujący chciał być najpotężniejszy, najlepiej zapamiętany.
W języku egipskim są 26 litery ale mamy ponad 4 tysiace herogifow. 
Heroglif to pismo rysunkowe. Do końca 18 wieku nie umiano rozczytać hieroglifów.

Następnego dnia popłynęliśmy małą łodzią na wyspę File a właściwie Agilkia aby obejrzeć świątynie Izydy. Jest tam kaplica boskich narodzin Horusa. Na ścianie wizerunek bogini Izydy i syna Horusa przyjmujących dary od Ptolemeusza ojca Kleopatry.
Co ciekawe kult Izydy rozszerzył się na całe cesarstwo rzymskie. Wszystkie kolumny są ozdobione. Często motywami kwiatowymi. Olbrzymia sala hypostylowa, w okresie chrześcijaństwa przebudowana na kaplice.
Przez kilka miesięcy spiętrzone wody Nilu zalewały świątynie z powodu budowy wielkiej tamy. W końcu zdecydowano przenieść obiekt dzięki funduszom z UNESCO na pobliska wyspę Agilkia. Prace trwały 10 lat od 1970 do 1980. Zabytki z wyspy File zostały wpisane w 1979 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na tej wyspie pomimo żaru lejącego się z nieba jest dużo zieleni i kwiatów.
Wierzcie mi, że takiemu laikowi jakim ja jestem w tej dziedzie, trudno opisać cale piękno i atmosferę tych wszystkich świątyń, majestatycznie stojących kolumn, rysunków na nich. Każdy przedstawia coś ważnego z tamtego okresu. Egipcjanie pokazywali świat i ludzi z profilu a tors z przodu. Nie mniej jestem pełna podziwu i nisko chylę czoło przed wiedza jak mieli 5 tysięcy lat temu.





Pod wieczór statek odpłynął do Kom Ombo a potem do Edfu. Świątynia w Edfu jest jedną z najlepiej zachowanych obiektów sakralnych i drugą co do wielkości po Karnaku. Poświęcona bogu Horusa czyli opiekunowi nieba. Jest przedstawiony w postaci sokoła a więc często mógł szybować po niebie. Horus jest jednym z najstarszych i najbardziej znanych bóstw w starożytnej religii Egiptu.
Będąc później w 2014 roku w Paryżu w Luwrze, moje oczy wychwyciły podobiznę Horusa wykonaną ze złota, turkusu i innych drogocenych kamieni. Autor nieznany.



Nie będę się rozwodzić na temat historii tej świątyni bo zajęłoby to mi następne 3 strony.
Tak czy inaczej jest piękna. Każda kolumna została ozdobiona innym motywem. Jest tam także rysunkowa postać Ptolemeusza XII, ojca Kleopatry, najsłynniejszej i ostatniej władczyni Egiptu. Panowała 21 lat. Była nie tylko bardzo piękna ale ambitna i inteligentna. Otrzymała staranne wykształcenie. Mieszkając na dworze miała dostęp do wiedzy, umiała się porozumieć w 7 językach. Sama tworzyła legendę, która wciąż jest żywa wśród nas, pomimo ze większość pamięta ją z zupełnie innej strony.

Połowa następnego dnia upłyneła nam na statku, na opalaniu, rozmowach i podziwianiu brzegów Nilu i małych mniej znanych świątyń. Od czasu do czasu widać było osiołka obładowanego sianem lub patykami, zdążającego wraz z idącym u jego boku właścicielem do własnego gospodarstwa. Niekiedy mijaliśmy małe gospodarstwa a na podwórku kury, kozy i bawiące się dzieci.
Wczesnym rankiem kiedy powietrze było jeszcze rześkie wyruszyliśmy dorożką do świątyni w Luksor. W języku arabskim to "miasto pałaców". A tam nowy zachwyt!
Świątynia ta poświęcona jest tebańskiej triadzie bogów czyli rodzinie Amon, Mut i Chonsu (ojciec, matka i dziecko). Kiedyś stały tu 2 obeliski ale jeden wywieziono do Francji w 1833 roku i stanął na placu Zgody w Paryżu.
W 2014 roku w Paryżu bylismy pod tym obeliskiem.
Obelisk był kultem słońca. Egipcjanie wierzyli, że ich największy bóg mieszka w obeliskach. Ustawiali je przed świątyniami i pałacami. Tworzyły jakby bramy do świątyń. Na obelisku na bocznych ścianach umieszczano imiona władców. W Poznaniu także mamy obelisk Ramzesa II w Muzeum Archeologicznym.
Budowa świątyni w Luksor trwała wieki. Ma obszar tylko 300 metrów z północy na południe. Jest skromniejsza i była sezonowym miejscem uroczystości religijnych.
W swiatyniach faraonowie skladali ofiary bogom, odbywały sie procesje.


Wejście zdobi 65 metrowy Pylon. Do świątyni wiedzie droga sfinksów - symboli Amona. Znajduje się tam 14 kolumn, które otaczają wielki dziedziniec. Niezapomniany widok pod wieczór kiedy posągi i Pylon oświetla sztuczne światło.
Obydwie świątynie w Luksor i Karnak są jakby połączone ze sobą, są oddalone od siebie tylko 5km.
Karnak zwiedzamy po południu. Temperatura plus 45 stopni. Czuję jak moje łydki nabrzmiały a twarz piecze. W końcu zdjęłam dodatkową koszulową bluzkę i zawiązałam wokół głowy. Tym sposobem poczułam ulgę na policzkach. I w tym momencie pomyślałam, ze to może jedna z przyczyn dlaczego arabki zakrywają twarze.
Karnak ma obszar 2,5 km kwadratowych. Modyfikacje tej świątyni trwały 1500 lat. Pośrodku sala hepostylowa zamknięta 150 kolumnami.
Wybudowano je w 14 wieku p. n.e. świątynia ta sąsiaduje ze świętym jeziorkiem.


Po krótkim okresie pochówku zmarłych w piramidach, zaczęto szukać praktyczniejszego i bezpieczniejszego miejsca ze względu na rabusiów, dla których na całym świecie nie ma świętości. Powszechnie wiadomo ze zmarły faraon, książę musi mieć przy sobie wszystko, co będzie mu potrzebne w następnym życiu, a więc przy mumii faraona zostawiano wiele drogocennych przedmiotów często wykonanych ze złota, alabastru, lazurytu i drogich kamieni.
W końcu znaleziono odpowiednie miejsce w dolinie oddalonej od Gizy 500km na południe. Nazwano to miejsce Doliną Królów. Wykuto tam w skalach aż 60 grobowców, w których składano mumie faraonów i innych członków królewskich rodzin. Wszystkie zostały zdewastowane i okradzione. Jednak nie doszukano się grobu Tutenchamona. Angielski archeolog Howard Carter szukał go aż 6 lat. W końcu 26 listopada 1922 roku zupełnie przypadkowo natrafiono na płytę, która wydała inny dźwięk i tym sposobem odkryto grobowiec kompletnie przysypany piaskiem i kamieniami. Dzięki temu przetrwał w nienaruszonym stanie setki lat. Ten faraon zmarł w młodym wieku w okresie wstrząsów religijnych. U szczytu władzy był tylko 9 lat. Nie mniej teraz cały świat zna jego imię z tego względu, ze w jego grobie znaleziono 2 tysiące przedmiotów na podstawie których możemy dowiedzieć się jak żyli Egipcjanie w starożytności. Oprócz tego w 4 komnatach wykutych w skale grobowca dopiero za trzecimi drzwiami znaleziono pełne skrzynie złota a sam faraon był pochowany w 3 złotych trumnach. Na jego twarzy spoczywała złota maska.
Kiedy w 1972 roku w Anglii zorganizowano wystawę z grobowca: przedmiotów i maski Tutenchamona liczba zwiedzających osiągnęła 1,5 miliona.



Tego dnia kiedy byliśmy przy grobie w Dolinie Królów, wiał silny wiatr, było dużo kurzu w powietrzu. To nie był dobry dzień dla mnie bo byłam przeziębiona i w tym momencie nie miałam ochoty na zejście do grobu Tutanchamona. Teraz trochę żałuję. Mój mąż zszedł za dodatkowa opłatą 20 euro. Wrócił szczęśliwy, że chociaż mógł zobaczyć rysunki na ścianach i zrobić zdjęcia. Wszystkie przedmioty z tego grobowca zostały umieszczone w muzeum archeologicznym w Kairo.
Nocą wróciliśmy pociągiem do stolicy Egiptu, do tego samego hotelu Barcelo. Była 5 rano i musieliśmy czekać aż zwolnią się i posprzątają pokoje dla nas. Zostałam cały dzień w hotelu bo męczył mnie kaszel a mój mąż z cala grupa pojechał na dalsze zwiedzanie.
Z tego co mi opowiadał i pokazywał zdjęcia, to byli na bazarze Khan el Khalili, także Cytadela Saladin gdzie znajduje się meczet Mohameta Ali. Odwiedzili stara cześć Kairu wiszący kościół i świątynie Ben Ezra.
(Nie na darmo ludzie mówią że podróże kształcą i uczą. Kilka razy w ciagu dnia po zwiedzaniu jakiegoś obiektu wchodziliśmy do samochodu, gdzie była włączona klimatyzacja.
Z domu wzięlam tylko cienką jednowarstwowa kurtkę, bo przecież jadę do gorącego klimatu, a tu w samochodzie należałoby załozyć co najmniej zimowe palto bo w czasie spędzonym na zewnątrz, w temperaturze plus 30 stopni organizm bardzo sie rozgrzał, a teraz za szybko oziębiał się. Wodę też sprzedawano bardzo zimną. Wiele rzeczy działo się wokoł, nie tak jak w domu, kiedy jest dużo czasu na odpoczynek. Niezle się przeziębiłam i długo nie mogłam dojść do siebie. Niemniej warto było pojechać i zobaczyć starożytny Egipt, a lekcja z tego taka, że zawsze należy zabrać cieplą kurtkę i to z kapturem - ot tak na wszelki wypadek)

W Egipcie było 30 dynastii.
Geometryczne monumenty kojarzą się nam z Egiptem.
Wszystkie piramidy są zbudowane tak aby oddawały ustawienie pewnych gwiazd.
To właśnie Egiptowi zawdzięczamy 24 godzinną dobę jak i 365 dni w roku.
Żaden starożytny lud nie cieszył się tak życiem jak Egipcjanie.
Polskie grupy archeologiczne również brały odział w wyprawach.

Po zamknięciu grobowca z mumią zmarłego faraona odciskano na drzwiach lub ścianie blisko drzwi pieczęć zmarłego jego imię.
Imiona pisane pismem egipskim zamykane są w prostokącie. To są kartusze. Na początku kartusze były okrągłe. W ten sposób pisano imię panującego faraona a cala okrągłą otoczka to jakby słońce, bóg słońca. Z czasem zmieniono na prostokątne aby mogło zmieścić się cale imię.
My też zamówiliśmy sobie kartusze z naszymi imionami na pamiątkę pobytu w tym pełnym tajemnic kraju.


To co teraz tu piszę jest tylko moim subiektywnym odczucie. Faraonowie zrobili dobrą robotę, bo w innym wypadku nie wiedzielibyśmy nic o tych bardzo dawnych czasach i chociaż teraz Egipt jest biednym krajem to przynajmniej ma jakieś tam zyski z odwiedzających turystów.
Mimo to pamięć i wiedza o dorobku starożytnej kultury przetrwa.

Nasza wycieczka była bardzo dobrze zorganizowana. Przewodnicy przekazali nam wyczerpujące informacje o Egipcie, pogoda dopisywała poza jednym dniem kiedy silny wiatr uniemożliwił innym turystom przejażdżkę balonem nad Dolina Królów. Nasi współtowarzysze podroży byli serdeczni a jedzenie znakomite.
Wodę do picia kupował nam przewodnik w sobie tylko wiadomych sklepach, od niego sprzedawcy brali tylko po 1 Euro za dużą butelkę. Pomimo, ze już upłynęło ponad 9 lat od tej podroży to wciąż mam wszystkie te świątynie w mojej pamięci.
Niektóre z nich wciąż są w bardzo dobrej formie ale są i takie, które nie przetrwały próby czasu albo takie, które mają otwarte sklepienie. Te dwie ostatnie są mniej znane.



Na mnie osobiście większe wrażenie wywarły egipskie świątynie niż piramidy. Cały ich rozmach i przeznaczenie. Jakoś tak bardzo przypadły mi do serca. Zaczęłam sobie wyobrażać życie tu istniejące tysiące lat temu. Oglądając te cuda aż trudno uwierzyć, że ręka ludzka tego dokonała, szczególnie jeśli uświadomimy sobie jak dawno temu zostały zbudowane. Świątynie zaczęto budować po tym jak skończono budowę piramid.
Chętnie znowu pojechałabym do Egiptu ale chcemy zobaczyć jeszcze tyle innych miejsc na świecie.
Jeśli cokolwiek pokręciłam to z góry przepraszam i proszę o korektę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz