Być może nie powinnam pisać
o tym kraju ponieważ często organizowane są wycieczki z Polski ale
przecież każdy z nas ma inne spojrzenie, nieprawdaż?
Polecieliśmy z Polski do Tel
Awiw jeden dzień wcześniej aby mieć czas na odpoczynek nim
dołączymy do zwiedzającej grupy. Przedstawiciel z biura podróży
czekał na lotnisku pomimo, że była 4- ta rano. Z samochodu
ziewając podziwiałam ciemny granat nieba. Nasz hotelu znajdował
się bliziutko pięknej plaży nad morzem Środziemnym. Pospaliśmy
do południa a potem udali na plażę. Następnego dnia po obfitym
śniadaniu zamówiony autokar zabrał nas na zwiedzanie. Naszym
przewodnikiem był nauczyciel historii Izraelczyk. Cały czas
opowiadał. Myślę, że aż za dużo chciał nam przekazać. W
klimatyzowanym autokarze mieliśmy komfort, było tylko 20 osób.
Dzieje Izraela to ta sama
historia, która jest opisana w Biblii.
Początek Izraela zaczyna się
od momentu gdy Bóg zawarł przymierze z Abrahamem.
Staremu Abrahamowi urodzil się
syn Izaak, któremu z kolei urodzil się syn Jakub. Bóg zmienil
Jakubowi imię na Izrael. Jakub miał 12 synów. Wszyscy potomkowie
Jakuba i jego synów z rodzinami to właśnie naród Izraela.
Pomimo, że widziałam wiele
przepięknych krajobrazów w różnych częściach świata to jednak
Izrael urzekł mnie swym urokiem. Jest inny. Dominuje w nim krajobraz
wyżynno-górzysty. Pustynia Negew zajmuje aż 40% powierzchni.
Tyle tam historii i legend, że
można ten kraj porównać tylko z Polską.
Tak samo umęczony, zagrabiany
przez wieki. Stojąc na górze Nebo, która znajduje się w
zachodniej część Jordanii na wysokosci 820 metrów wyobraziłam
sobie jak Mojżesz stanął tutaj po 40 latach wędrówki ze swoim
ludem wędrującym przez pustynię i zobaczył Ziemię Obiecaną,
całą dolinę rzeki Jordan, Morze Martwe. Wzrok sięga aż do
Jerozolimy. Uzmysłowiłam sobie trud, mękę, chłód, głód,
pragnienie i tysiąc innych przeszkód jakie napotykali.
„Wiodło go imię, które
Bóg mu powierzył w grzmotach i błyskawicach na górze Synaj. Gdy
schodził z góry jego głowę oświetlały promienie wschodzącego
Słońca. I wtedy morze wysychało a woda wytryskała ze skał na
rozkaz Pana”. Byliśmy przy kamieniu gdzie wypływa zródełko.
Mojżesz miał uderzyć 3 razy w skałę i woda powinna wypłynąć.
Był zmęczony i spragniony jak rownież jego ludzie a woda nie
wypływała więc walił w tę skalę kilkakrotnie, aż pojawiła
się woda. Tak głosi historia biblijna.
Patrząc na tę olbrzymią
przestrzeń doznałam ogromnej zadumy nad ludzką nieszcześliwą
dolą. Dlaczego to człowiek jest tak okrutny na tej Ziemi i
świadomie i bezwzględnie niszczy własny gatunek na różnych
etapach zycia?
Gdyby te kamienie mogły
przemówić opowiedziałyby niejedną historię tej Ziemi,
pomieszanej z kośćmi krzyżowców, którzy przyszli tu w 11 wieku z
Europy aby wyzwolić Jerozolimę i Grób Święty spod panowania
muzułmanów.
W wyprawie brali udział
baronowie Latyńscy, z Burgundii, Frankowie, a także mała grupa
Ślązaków. Wyprawę zaaranżował papież Urban drugi.
Po uroczystym ślubowaniu z
Europy wyruszyło w pierwszym rzucie pół miliona ludzi a doszło
do Jerozolimy niecałe 20 tysiecy. Przez te cztery bardzo dłuuuuugie
dla nich lata wyginęli w bojach z Saracenami, z głodu, z pragnienia
z upału, z powodu niewiedzy czy też własnej lekkomyślnosci.
Tak, tak wielka krucjata nie
była sielanką. Stała się straszliwym marszem dziejów ludzkości.
W Europie szła fama jak
bardzo są rycerscy ci woje, jacy są świeci. A przecież byli tylko
zwykłymi ludzmi z wszelkimi swoimi słabościami, ułomnościami,
tesknotą za domem rodzinnym, niektórzy z niepokonaną własną
chciwością.
Mimo to krucjata osiagnęła
cel. Odbiła się pozytywnym echem prawie w każdej dziedzinie życia.
Europa jakby przeskoczyła 300 lat do przodu. Długoletni kontakt ze
Wschodem dotychczas prawie nieznany przyczynił się do szybszego
rozwoju Europy. W następnych wiekach odbywały się kolejne krucjaty
ale jedynie ta pierwsza odniosła największe sukces.
Jednocześnie poczułam
wielką wdzieczność do losu, iż dane mi było zobaczyć ten kraj
na własne oczy. Wciąż jest tu tyle niepokoju. Odkładaliśmy z
roku na rok wyjazd, aż w końcu zrobiło się tak niebezpiecznie na
całym świecie, iż doszliśmy do wniosku, teraz albo nigdy.
Przygoda z Izraelem i
Jordanią okazała się bezpieczna i nadzwyczaj sympatyczna.
Pozostanie w mojej pamięci do
końca życia. Już marzy mi się następna podróż do tych krajów.
W naszym
hotelu śniadania były tak różnorodne i smaczne z ogromną ilością
przeróżnych produktów włacznie z chałwą, wielkimi daktylami,
przepyszny humus, różne rodzaje serów, weęlin, różnych chlebów,
bułeczek a nwet śledzie itd.
Pomimo, że w niektórych
miejscach ta ziemia jest wyschnięta i spieczona to jednak piękna.
Podziwiałam z zapartym tchem, delektując się wspaniałymi
widokami. To była niezapomniana uczta dla moich oczu.
Góra Nebo jest miejscem,
gdzie według tradycji pochowany został Mojżesz. Jest tam monument
poświecony Mojżeszowi, na którym jest hebrajski wpis a na dole
angielski.
Wchodząc na górę Nebo
zobaczyłam wysoki kamień z dedykacją na pamiatkę pobytu naszego
polskiego Papieża Jana Pawla drugiego z 2000 roku i drzewo oliwne
zasadzone przez niego. Poczułam szybsze bicie serca, radość i
dumę jak wszechobecny był nasz Papież. Powiew wiatru przynosił
orzezwiający chłód tamtego przedpołudnia. Ogarnął mnie spokój.
Realistycznie przedstawione
nauki Jezusa w „Listach Nikodema” przez Jana Dobraczyńskiego
zostały przetłumaczone na 14 języków. Pierwszy raz książka
ukazała się w 1952 roku. Wciaż jest wznawiana. Opowiada także o
zmaganiu Nikodema z ciepieniem jakim jest choroba jego córki.
Spacerując w ogrodzie oliwnym
(Getsemani) podziwialiśmy stare, pokraczne, pokrzywione pnie drzew
oliwkowych, które jeszcze pamietają Jezusa, kiedy modlił się w
samotności i został pojmany aby zginąć na Krzyżu. A kamienie,
które tam leżą, być może zostały uświecone stopą Pana. Do
ogrodu przylega kościół Wszystkich Narodów znany także jako
Kościół Konania.
16 maja
2016 kiedy dotarliśmy kolejką linową do twierdzy Masada, która
znajduje się na niezbyt wysokiej górze ( można także wejść
pieszo jak kto woli) temperatura powietrza wynosiła plus 40 stopni
Celsjusza.)
Ta zadziwiająco bardzo
smutna historia wciąż jest żywa w sercach ludzkich.
Co czuli ci ludzie umierając?
Strach czy radość ze zwyciestwa?
Tego samego dnia po lunchu
pojechaliśmy nad Morze Martwe, które bielało w oddali.
Wysmarowaliśmy się czarnym mułem i rozkoszowali słona wodą,
która unosiła nasze ciala. Procent zasolenia wynosi ponad 33%.
Potem szybki prysznic a po nim
nasza skóra była gładka jak niemowlęcia. Lato jest bardzo upalne
w Izraelu a więc woda wysycha także z morza. Próbują temu
zapobiec poprzez doprowadzanie rurami dodatkowej wody.
Następnego dnia wypłyneliśmy
dużym statkiem na jezioro Galiliejskie w cudowny, słoneczny dzień.
Ton wody mieszał się z błękitem nieba. Lekki wiatr kołysał
łodzią i ochładzał nasze umysły z przeżytych wrażeń.
Przewodnik opowiadał historię Galilei.
Podobno w nocy mgły
pojawiające się przy ksieżycu wygladają jak skrzydlate Anioły.
Jerozolima to domy z szarego
kamienia otoczone murem. Właściwie to kamień na kamieniu. Długo
trzeba wpatrywać się aby dostrzec pojedyńcze drzewko czy odrobinę
zieleni. Nic dziwnego skoro na przestrzeni wieków była zagrabiana
aż 18 razy. Jerozolimskie mury obronne zostały wzniesione przez
tureckiego Sulejmana Wspaniałego w 16 wieku, cześciowo na
fundametach wcześniejszych fortyfikacji.
W 1981 roku zostaly wpisane na
liste UNESCO. Wewnątrz jest to obszar niewiele większy niż 1 km
kwadradowy a mieszka na nim na stałe 20 tysiecy ludzi. To Starego
Miasto jest podzielone na 4 dzielnice: Muzułmańska,
Żydowską,Ormiańską i Chrześcijańska. Tak więc mamy w Izraelu 3
różne religie.
Miedzy domami i straganami
ciasno stłoczonymi wije się Droga Krzyżowa , Via
Dolorosa.................aż do świętego kościoła Holy Sepulcher
inaczej Bazylika Bożego Grobu.
Trzeba nie lada wysiłku żeby
odnależć każdą ze stacji.
I właśnie tu poczułam się
bardzo zawiedziona.W takim świętym miejscu rozłożono tyle
straganów z przeróżnymi pamiątkami, iż trudno przejść nie
mówiąc już o jakimkolwiek skupieniu się na Drodze Krzyżowej,
na bólu zadanym Chrystusowi, na tym, że to naprawdę zdarzyło się.
Kilka ostatnich stacji jest w
Bazylice Grobu Bożego. Jest tam marmur na którym podobno złożono
ciało Chrystusa po śmierci. Ludzie przyklękają i całują to
miejsce modląc się żarliwie. W pomieszczeniu gdzie odbyła się
ostatnia wieczerza Jezusa z jego uczniami nie ma żadnego stołu. W
tym czasie tylko bogaci ludzie mieli stoły w swoich domach zaś
biedni spożywali posiłki siedząc na podłodze.
Grób Matki Jezusa Maryi
znajduje się u podnóża Góry Oliwnej w klasztorze prawosławnym.
Do grobowca schodzi się po 47 stopniach z XII wieku.
Betlejem
leży w West Bank a więc przekraczaliśmy granicę, aby dostać się
do miejsca gdzie urodził się Chrystus. Jest tam Bazylika Narodzenia
Pańskiego wpisana na listę UNESCO w 2012 roku.
Wchodzimy do Groty Narodzenia
i widzimy lśniącą metalową gwiazdę w miejscu gdzie stał żłobek.
Płonie lampka. Pielgrzymi modląc się, dotykają lub całuja to
miejsce. Zawieziono nas także do Nazaretu gdzie Jezus mieszkał z
rodzicami.
Cezarea nadmorska to ruiny
starożytnego miasta znajdujące się pobliżu współczesnej wioski
izraelskiej Cezarei na wybrzeżu Morza Sródziemnego.
Miasto
zostało założone 20 lat p.n.e przez Judei Heroda Wielkiego. To
imię
większości
kojarzy się z wydanym rozkazem wymordowania dzieci do 2-giego życia
lat. W wielu kościołach są mozaiki upamiętniajace to straszne
wydarzenie.
W
dawnych czasach był to ważnym port morski. W przeciągu następnych
1300 lat miasto przechodziło różne koleje losu. W latach 60- tych
dwudziestego wieku zostały odkopane ruiny z czasów Imperium
Rzymskiego. Na szczególną uwagę zasługują fortyfikacje
krzyżowców i Teatr Rzymski na 4 tysiące widzów jak również
stylowa bizantyjska ulica z drzewami tamaryszkowymi. Po remoncie
teatru organizowane są tu współczesne koncerty i inne spektakle.
Chętnie zostałabym w tym w mieście posłuchać koncertu. W ogóle
te ruiny urzekły mnie. Fantastyczne położenie portu. W Cezarei
przemawiał św. Piotr do setnika Korneliusza a św. Paweł, który
został uwięziony w Jerozolimie był pózniej przetrzymywany tu do
czasu wysłania go do Rzymu.


Następnego dnia czas na
Ścianę Płaczu i wycieczkę wokół chrakterystycznej budowli
Jerozolimy Kopuła Skały gdzie znajduje się Kamień (Świeta
Skała!) Na ktorej Abraham miał złożyć w ofierze swojego syna.
Jest to najlepiej widoczny punkt miasta. Wzgórze Świątynne jest
jednym z największych obszarów i najmocniej strzeżonym przez
żołnierzy Izraelskich.
Nocowaliśmy dwie noce w
kibuc. Nawet zdażylam pojść tam na basen. Posiłki spożywaliśmy
ze wszystkimi pracownikami w dużej, słonecznej stołówce. Druga
kolacja wypadła w piątek a więc sabat. Z zainteresowaniem i
radością obserwowałam żydowskie zwyczaje.


Byliśmy jeszcze w budynku
specjalnie zbudowanym do przechowywania około tysiąca manuskryptów
pisanych na papirusach, pergaminie, skórze zwierzęcej i bronzie.
Zostały odkryte przez młodego pasterza beduińskiego w grotach w
pobliżu Kumran na zachodnim brzegu Morza Martwego w 1947 roku.
Potocznie mówi się "Zwoje znad Morza Martwego". Liczą
sobie około 2 tysiecy lat i zawierają informacje z historii
Izraela jak również Stary Testament i wiele innych cennych faktów.
Napisane zostały w jezyku hebrajskim aramejskim i greckim. Ormianie
zamieszkiwali te tereny jeszcze przed Żydami. Obecnie w Izraelu
mieszka ich około 2 tysiecy. Dach tego budynku cały czas w okresie
letnim oblewny jest zimną wodą aby zachować niską temperaturę
wewnątrz. Oczywiście te skarby znajdują się w specjalnych
gablotach.


Właściwie mogłabym tak
pisać i pisać o tym kraju. Osobiście znam wiele osób, które
często wracają tu znowu na wakacje, występy lub obejrzeć jeszcze
raz zabytki, ktorych jest tak wiele iż nie wiem czy wystarczyłoby
pieć lat aby dobrze zaznajomić się z historią. Jedzenie z Izraelu
jest znakomite.
Po bardzo intensywnym tygodniu
pojechaliśmy na 3 dni do Dżerasz i Amman stolicy Jordani. Jeszcze
tego samego dnia przewodnik jordański pokazał nam amfiteatr mogący
pomieścic prawie sześć tysięcy ludzi. w dalszej kolejności
podziwialiśmmy łuk trimufalny i setki antycznych kolumn.
Następnego dnia udaliśmy się
do Petry stolicy Nabataeans. Obiekt pod ochroną UNESCO. Czasem
nazywany "Red Sand Stone" albo siódmy cud świata. Jest
tylko jedna wąska droga prowadząca wśród przepięknych, wysokich
czerwonych skał. Najlepiej zachowanym obiektem jest skarbiec
zbudowany w ten sposob, że wykorzystano skałę w której
wyrzezbiono dwupoziomowy budynek o wysokości 47 metrów z pięknymi
korynckimi kolumnami, freskami i różnymi innymi figurami. Oprócz
tego mamy ruiny teatru, światyni królewskiej, kościoła, zakonu i
wielu innych symbolicznych budowli ważnych dla tamtejszych ludzi
Nabataeans ponad dwa tysiące lat temu.
Mieszkali oni w grotach lub w
wydrążonych skałach. W niedalekiej odległości znajdowały się
groby ich bliskich w skałach. Królewskie rodziny budowały
specjalne piramidy, groby dla swych umarłych.
Specjalnymi wyżłobionymi
korytarzami-kanałami doprowadzano wodę.
Tego dnia w którym
zwiedzaliśmy Petrę był silny wiatr, założyłam maskę na twarz.
W hotelu recepcjonistka zasugerowała nam łaznie turecką.
Skorzystaliśmy i w przeciągu pół godziny całodzienne zmęczenie
ulotniło się. Życzyłabym sobie mieć taką łaznię w domu - ha, ha.
I tym optymistycznym zyczeniem żegnam się.