Nowy rozdział w naszym życiu.
Zamienieliśmy piękną i bogatą Kalifornię na gorący i biedniejszy Meksyk.
Inny świat, inni ludzie: spokojni, ciepliwi, przyjacielscy. Pracują tu podobnie jak w PRL: postawią drabinę i farbę po czym znikają na 3 dni.
Idąc ulicą koniecznie trzeba patrzeć pod nogi bo drogi wyboiste, studzienki niezabezpieczone, piesi muszą uważać na samochody, bo one mają pierwszeństwo.
Najbliższą naszą drogą ludzie chodzą tylko po lewej stronie chodnika ponieważ po prawej jest dżungla (serio, prawdziwa dżungla) nigdy nie widziałam tam żadnej osoby idącej po chodniku.
Misternie ułożony plan podróży został zakłócony. Z powodu mgły nie mogliśmy wydostać sie z naszej wyspy, loty zostały odwołane, wróciliśmy do domu po 6 godzinach oczekiwania na lotnisku i dopiero zabrano nas dwa dni później. Potem długi lot i od razu wpadliśmy w ukrop. Nie dość, że plus 30 C to z wilgotnością 36 C. Nie czas na odpoczynek i narzekanie, trzeba się jakoś urządzić w Playa Del Carmen na całą zimę.
To nie jest nasz pierwszy wyjazd do Meksyku ale poprzednie wizyty były zorganizowane i byliśmy nieco młodsi.
Już traciłam nadzieję czy polubię Meksyk znowu. Jednak po 2 tygodniach organizm się przyzwyczaił i teraz stwierdzam, jest tu całkiem sympatycznie. Temperatura powietrza również spadła o 2 C co daje większy komfort, a w nocy czasem są tylko 24 C.
Jedzenie także smaczne bo naturalne, organic, nie przetworzone genetycznie.
A skoro o jedzeniu to jemy kaktusy.
W sklepie jest specjalne stoisko z łodygami kaktusa a meksykanka obcina kolce, to jej zajęcie przez cały dzień. Płaty kaktusa dodajemy do sałatki na surowo, czasem do smażonych warzyw. Sok owocowy z kaktusem też pyszny.
Tutejsza tania toquila jest wyrabiana z różnego rodzaju kaktusów. Turyści chętnie zamawiają margieritę, drink znany chyba na całym świecie.
W Meksyku rząd bardzo dba o turystów bardziej niż o swoich obywateli.
Jednak turyści płacą za wszystko o 20% więcej od meksykanów.
Jeszcze nie ma tu kanalizacji, woda z kranu nie nadaje sie do picia, gotowania. Większość ludzi (łącznie z nami) ma zamontowne pod zlewem specjalne filtry filtujące wodę. W pobliżu nas ma lokalizację Coca Cola, gdzie jest wytwarzana cola jak równiez uzdatniana pitna woda, sprzedawana w dużych plastikowych 5 galonowych pojemnikach.
Mieszkamy w Playa del Carmen na półwyspie Yukatan nieco na północ od centrum, z dala od zgiełku i głośnej, nocnej muzyki. Jeszcze tam nie byliśmy zajęci urządzaniem się na całą zimę.
Miasteczko rozwiaja się w niesamowitym tempie. Jeszcze 14 lat temu mieszkało tu 14 tysięcy ludzi. Teraz w okresie sezonu czyli tutejszej zimy jest aż pół miliona. Nie brakuje chętnych z Kanady, US i innych krajów łacznie z Polską.
Nawet LOT obsługuje tę linię. Biura podróży z Polski proponują całkiem tanie 8 dniowe wycieczki do Meksyku , wszystko wliczone (all inclusive), w cenie pięć tysiecy za jedną osobę. Latają tanie czartery z Warszawy, Poznania, Katowic. Minus to odległość, bardzo długi lot z Polski.
Nasz lot był nieco krótszy ale i tak za długi bo 6 godzin z Vancouver do Cancun a potem jeszcze trzeba pokonać następne 50 km. A już nie mamy po dwadzieścia lat.
Drzewo bananowe rośnie przed naszym budynkiem.
Od podwórka pełno kwiatów tych samych sprzedawanych w kwiaciarniach Kanady i innych miejscach na świecie za duże pieniądze.
Do plaży mamy 20 minut pieszo.
Nad morzem Karaibskim wieje miły wietrzyk, woda bardzo ciepla. Czasem są wysokie fale. Pełno rokrzyczanych mew. Obiekty wypoczynkowe ulokowane nad brzegiem wody.
Na plaży co jakiś czas przemyka gazik z uzbrojonym meksykańskim patrolem a oprócz tego jeden żołnierz stoi z karabinem przy wejściu na plażę. W większych sklepach także obecna uzbrojona ochrona blisko kas.
Przez naszych przyjaciół Elę i Leszka poznaliśmy wspaniałych ludzi, Agę i Krzysia, którzy dużo podróżują a wrażenia wraz z fenomenalnymi, profesjonalnymi zdjęciami zamieszczają na swoim blogu The Van Escape.
Na razie tyle, następnym razem napiszę o historii meksykańskiej albo podzielę sie wrażeniami z życia rozrywkowego w Playa Del Carmen w centrum.
Tymczasem żegnam się, pozdrawiając serdecznie.