Autor szablonu: ArianadlaWioski Szablonów | Flower design by BiZkettE1 / Freepik

piątek, 25 września 2020

2020 Wrzesień - Chemainus

Nie wiem czy na świecie jest druga taka miejscowość w której stałych mieszkańcow jest zaledwie 3 tysiące ale za to jest aż  53  mural czyli olbrzymie malowidła na ścianach budynków.

Jak mieszka się blisko tak atrakcyjnej miejscowości, otulonej lasem, położonej nad zatoką oceanu spokojnego na wyspie Vancouver to wyjazd odkłada się z dnia na dzień na pózniej bo to niedaleko więc póki jesteśmy młodzi (ha ha) jak mówi mój mąż to trzeba zaliczyć to co trudniejsze i dalsze.

Kilka dni temu znajomi z Vancouver zrobili sobie tygodniową  wycieczkę na naszą wyspę. Zarówno nasza druga para znajomych jak i my przyjaznimy się z nimi a więc poczuliśmy sie gospodarzami, chcąc im pokazać co ciekawsze obiekty.
Na sobotę Irena uknuła taki plan, że wszyscy przychodzimy do nich czyli Ireny i Steva na lunch a potem jedziemy do Chemainus. Posiłek urozmaicony, wyśmienity, znakomicie  przygotowany przez Irenę. Dziekujemy Ci.
Humory dopisywały. Po lunchu mieliśmy mały tour obejrzenia obrazów Stephen Hynes. Naprawdę ma przyzwoitą kolekcję. Wielu podziwia jego prace, które często wypożycza do museum. Maluje już 55 lat. Emanują spokojem i radością. Lubię szczególnie te przedstawiające  piękno naszych najbliższych okolic, wody. Zamieszczam dwa z kolekcji. Jeśli chcecie zobaczyć wiecej  obrazów zapraszam na jego stronę Nanaimo Art Stehen Hynes.

Podróż z Nanaimo do Chemainus trwała tylko pół godziny.
Co prawda pod względem pogodowym nie był to najszcześliwy dzień na wyjazd ponieważ poprzedniego dnia pożar na południu Nanaimo jak również od kilku dni trwający w USA w stanie Washington zanieczyścił powietrze. Niebo zlało się z ziemią i już trzeci dzień wyglada jakby był listopad. Dym drażni oczy. Nie mniej nie mogliśmy odłożyć  wyjazdu.
A tam w Chmainus miła niespodzianka. Pomimo, że brak Słońca to pachnie lasem konkretnie cider (zapomniałam jak po polsku nazywają się te krzewy).
Jest to bardzo urocza, maleńka miejscowość.  
Od 1858 roku lokalna ludność trudniła się dostarczaniem drewna konkretnie olbrzymich bali.

Była rownież aktywna kopalnia węgla. Zajmowano się także łowieniem ryb.
W tym czasie przybyło tu wielu chińskich emigrantów. Pracowali także przy budowie Highway 1 która prowadzi z Victorii stolicy BC w poprzek Kanady aż do Nowej Szkocji czyli z zachodu na wschód od oceanu Spokojnego aż do oceanu Atlantyckiego. Potem dołączyli emigranci z Japoni, Indii, Niemiec i Szkocji szukając szybkiego wzbogacenia się.
Z czasem zaprzestano dostarczania drewna i obawiano się, że miejscowość wyludni się z powodu braku jakiegokolwiek przemysłu.

I wtedy zaczęło się malowanie olbrzymich malowideł na ścianach budynków, po agielsku mural.
W sumie jest ich aż 53!!!
Jest to światowej sławy galeria malowideł na zewnątrz. Czyż to nie wspaniałe wynieść sztukę na ulice? Sztuka za pomocą obrazu przemawia do największej liczby odbiorców.

Historia murali jest długa i barwna. Pierwsze pojawily sie 100 lat temu w Ameryce Łacińskiej. Do najsławniejszych należą meksykańskie.
Dużo ludzi nie umiało czytać w tym czasie  a taki obraz w miejscu publicznym niósł głębokie przesłanie społeczne szczególnie po rewolucji.
Najsłynniejszym meksykańskim artystą był Diego Riviera.
W Chemainus tych dzieł dokonali znakomici artyści.

Przedstwiają sceny z życia mieszkańców między innymi wolutariuszy przy pracy, spławienie wielkich bali, pocztę, zakończenie wojny i wiele, wiele innych.
Zobaczcie sami jakie piękne.

Tym sposobem ta miejscowość przekwalifikowała się na  turystyczną. Są tu również kawiarenki, lodziarnie, restauracje, galeria obrazów, muzeum i jak najbardziej B&B . Mieszkańcy chętnie wynajmują pokoje ze śniadaniem dla ludzi spragnionych odpoczynku w ciszy i blisko natury.
Jest nawet teatr z prawdziwego zdarzenia na 287 miejsc. Bilety wcale nie takie tanie  bo po $200  ponieważ wliczony jest obiad przed spektaklem. Teraz oczywiście zamknięty ze względu na COVID 19.

A jeśli już jesteśmy przy tym ciekawym temacie to jeszcze dodam że wśród 20 najbardziej efektownych murali  świata dwa znajdują się w Polsce.
Jeden w Łodzi przestawiający serce z którego wyrasta drzewo, nad koroną którego jest oko a po obu stronach motylki chroniące serce bardzo wymowna praca a drugie w Bobowa przedstwia koronkową serwetę.

Na zakończnie przenosimy się do małej miejscowości, do podwarszawskiej gminy Izabelin gdzie powstało pierwsze malowidło na ścianie budynku we wsi Truskaw upamiętniajace walki w czasie ostatniej wojny.


Pozdrawiam serdecznie.









1 komentarz:

  1. PIĘKNOŚCI I CUDOWNOŚCI ...KOCHAM MURALE I CHCIAŁBYM ABY BYŁY POWSZECHNE W POLSCE I NA CAŁYM ŚWIECIE..DZIĘKUJĘ PANI :)

    OdpowiedzUsuń