Autor szablonu: ArianadlaWioski Szablonów | Flower design by BiZkettE1 / Freepik

piątek, 3 października 2025

Safari

Większości z nas Afryka kojarzy się z upałami. Ogromna nieścisłość ponieważ można tam porządnie zmarznąć szczególnie w górach na wysokości ponad dwóch kilometrów.
Krajobraz jest tam zupełnie inny, pozbawiony bujnej roślinności. Kolory w brązach, drzewa o innym kształcie, trochę zielni po porze deszczowej.
Już mija trzy miesiące od naszego wyjazdu z Afryki a ja wciąż czuję zimny wiatr na policzkach od szybkiego przemieszczania się jeepa na safari w Kenii i Tanzanii.
Trochę obawiałam się wyjazdu do Afryki ale wszystko przebiegło zgodnie z planem, nie chorowaliśmy, a wrażeń było moc i cały ten wyjazd pozostanie ze mną do końca życia.
Podróż z Warszawy trwała około 13 godzin z przesiadką i czekaniem w Doha (Qutar)
Pierwszy dzień przeznaczony na odpoczynek w Nairobi.
Następnego zawieziono nas do Żyrafa Education Center gdzie karmiliśmy żyrafy, zwiedzając całe centrum.   

potem godzinne spotkanie z młodymi, osieroconymi słonikami.
Najmłodszy ośmiomiesięczny z kocykiem na grzbiecie. 
Pracownicy opiekujący się nimi karmili je na wybiegu w ciągu tej godziny a turyści mogli spokojnie zrobić zdjęcia a nawet dotknąć słoni.                       

A na koniec dnia spełnione marzenie muzeum Karen Blixen. Zawsze czytając jej książkę lub oglądając film „Pożegnanie z Afryka” marzyłam aby zobaczyć tę farmę, dom i okolice, tak trafnie i pięknie opisane. W pokoju w którym pisała wciąż stoi jej stara maszyna a w oszklonej gablocie pełno książek Karen w różnych językach w tym także w języku polskim.                       

O 6 rano udajemy się małym samolotem, który może przewieźć za jednym razem tylko 12 osób. I tu miła niespodzianka te samoloty Dash 8 wyrabiane są w Toronto przez Dehavilland, przejście wewnątrz jest tak wąskie że można zmieścić się tylko bokiem. Lądują na ziemi. W Afryce nie ma betonowych lotnisk dla tego typu samolotów.

Do rezerwatu Masaj Mara w Kenii jechaliśmy jeepem przez ogromne przestrzenie dwie godziny, oczywiście po wyboistych koleinach jak to bywa na safari.
Po drodze pierwsze spotkanie z pasiastymi zebrami.

Nie dojechawszy na miejsce podziwiamy dostojne żyrafy.                 


Zakwaterowano nas w oddzielnych, przestronnych wygodnych domkach z wysokim sufitem i jednym minusem, bez ogrzewania. Park położony w górach na wysokości 2400 metrów. Domki dla turystów miały brezentowe ściany w ciągu nocy, na dzień zrolowane i podpięte a w dzień tylko siatki przeciwkomarowe. Za to w łazience był nawet bidet.
Na szczęście wieczorową porą w łóżku gumowy worek z gorąca wodą pomógł szybciej rozgrzać się i zasnąć. 
Dni były piękne i słoneczne. W czystym górskim powietrzu lekko się oddychało.
Obsługiwali nas Masajowie, którzy otulają swoje ciało kolorowym materiałem, chętnie ozdabiają się błyskotkami. Masaje są bardzo dumni. Mają bardzo rozwinięte poczucie rytmu często nic o nim nie wiedząc. Rozmawiają w języku suahili…
Uczniowie chodzą do szkół w jednakowych mundurkach.                  

Dorośli mężczyźni w dalszym ciągu mogą mieć kilka żon jeśli ich na to stać. Rodzicom panny młodej przed ślubem pan młody daje w prezencie kilka krów, najmniej z 5 albo więcej zależy jak piękna i pracowita jest panna młoda.
Spędziliśmy w jeepie, na łonie natury aż osiem uroczych, niezapomnianych dni, w dali rozpościerały się równiny świadczące o wielkości.
Po trzech dniach przemieszczamy się znowu samolotem do Tanzanii do parku Serengeti i tu było cieplej.
Ostatni park to Ngorongoro Park na wysokości 3400 metrów a tam jeszcze zimniej.
Do Polski wróciliśmy z Arusha Kilimandżaro Airport.

W sumie z bardzo bliska udało się nam zobaczyć i zrobić zdjęcia 36 różnym zwierzętom i ptakom. Tubylcy nie obawiają się dzikich zwierząt tak jak turyści. Okazują ogromy szacunek i niezrównaną szlachetność.


Lwy 
Słonie


Antylopy,  jest ich az 9 rodzajów 


To była bardzo, bardzo porządna lekcja biologii i geografii (przekroczyliśmy równik).
Zostały niezapominane wrażenia ze spotkania wielu dzikich zwierząt często z bliskiej odległości, z widoków Afryki, zachodów słońca, pomrukiwania zwierząt w ciągu dnia i nocy. W parkach nikt nie karmi dzikich zwierząt, same muszą zatroszczyć się o posiłek.

Dla turystów czekają wygodne hotele za słoną opłatą ale 90 procent ludzi w Afryce żyje w ubóstwie. Na poboczu szosy pasą się chude krowy, owce lub kozy. Często pilnują je kilkuletnie dzieci.
              
Inny świat, inni uśmiechnięci ludzie, którym się nie spieszy. 
My mamy zegarki oni mają dużo czasu.

                  Pozdrawiam wszystkich serdecznie
                                    Zofia




niedziela, 31 sierpnia 2025

Książka "Ognisty Kamień"

 

Podczas mojego pobytu w Izabelinie w ubiegłym roku spotkałam miłą, pełną ciepła, uroku i pomysłów mieszkankę Izabelina, Maga Aga De jak się sama zwie na fb a dokładnie Magdalena Dąbrowska.

Jest mi podwójnie bliska bo to córka mojej niezapomnianej uczennicy Agnieszki.

Od słów do słów i okazało się, że to pokrewna dusza, używając określenia L. M Montgomery z "Ani z zielonego wzgórza".

Tak więc szybko się zaprzyjaźniłyśmy.

Ona czyli Maga ma już napisane kilka książek!

I właśnie zastanawiała się jak je wydać.

To było w ubiegłym roku, a w bieżącym 2025 proszę bardzo, książka gotowa!

Ogromnie się cieszę będąc w posiadaniu jej fantastycznej książki "OgnistyKamień" w super, ładnie ilustrowanej okładce wydanej przez polskie wydawnictwo Sorus.

Książka zawędrowała do Kanady i teraz moje koleżanki czytają.

Ksiąźka jest także dostępna jako e-book z tego samego wydawnictwa.


Mamy w niej grozę, pełen mroków i tajemnic las w którym zdawałoby się nikt nie mieszka.

Czy serce Layly zdoła otworzyć się na nową miłość pomimo zawodu jaki już ją spotkał.

Czy dopełni się przeznaczanie?

O tym wszystkim dowiemy się czytając lekką i tajemniczą książkę gdzie fikcja splata się w realem

Mamy tam oryginalne imiona i niespotykane miejsca akcji.

"Ognisty Kamień" Magdaleny Dąbrowskiej to książka dla Ciebie drogi czytelniku, kto czyta żyje podwójnie.

Już wkrótce 17 września godzina 18- ta w Bibliotece Gminnej w Izabelinie spotkanie z autorką i jej książką.

Zapraszam serdecznie.

 

poniedziałek, 19 maja 2025

Wybory prezydenckie 2025

Pomimo paskudnej pogody deszcz, zimno, wiatr szarpiący wybrałam się w dość daleką drogę do
Vancouver aby oddać głos na polskiego prezydenta.
Zawsze za granicą konsulaty organizują wybory dzień wcześniej.
Szybki prom Hullo pokonuje wodną odległość zatoki w jedną stronę w ciągu godziny i 15 minut


Na szczęście Polski Konsulat jest ulokowany przy sąsiedniej ulicy, bardzo blisko terminala promowego.


 A oto moje głosowanie.

I tak w poczucie dobrze wypełnionego obowiązku obywatelskiego opuściwszy budynek pomaszerowałam ulicami z radością, bo o dziwo słońce pokazało się na chwilę.
Zrobiłam kilka zdjęć i wstąpiłam na wietnamski lunch.

Czekając na prom przy ścianie wodnej gdzie jest piękna promenada zrobiłam jeszcze kilka zdjęć.

 



Cała podróż zajęła mi 5 godzin.
Jedni maja bliżej, inni dalej do urn wyborczych.
Ważne żeby zagłosować.
Głosujemy na 100 %


Pozdrawiam serdecznie.


 

 







niedziela, 11 maja 2025

Art Vancouver Contemporary Art Fair

2025 April 24 -27  odbyła się wielka prezentacja wspaniałych dzieł wielu artystów czyli Art Vancouver Contemporary Art Fair w Convention Center w Vancouver.









 

Byłam w Vancouver na ciekawej wystawie prac artystycznch nie tylko z Kanady, również z Anglii,  Filipin, Nigerii, Chin, Korei, USA i wielu innych.
Możliwość porozmawiania z  artystami, uczyniła wydarzenie jeszcze bardziej interesującym.

W dzisiejszych czasach uczestniczenie artystów w takich  prestiżowych wystawach kosztuje ich naprawdę sporo kasy. Oprócz tego mnóstwo bizensów dokłada swoją cegiełkę.

Nic dziwnego, że obrazy są tak drogie.

Jednak zacznę od początku.
Skąd sie wzięła nazwa Vancouver miasta i wyspy na której mieszkam?
Otóż pochodzi od brytyjskiego kapitana Georga Vancouver.
Był on oficerem królewskiej floty (Royal Navy), który dowodził ekspedycją w XVIII wieku i dotarł do zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej.
Jednak historia Vancouver sięga tysiące lat wcześniej gdzie obecni byli tu tylko indianie inaczej Indigenous people of the Pacific North West Coast.

Zaraz po wejściu na wystawę chętni  mogli zaopatrzyć sie w bezpłatną ładnie wydaną na kredowym papierze książeczke ze zdjęciami prac artystów i opisem z którego kraju.


Potem było zwiedzanie, podziawianie, rozmowy  w ogromnej sali często przy lampce wina.

Najbardziej podobał mi się ten obraz.

Spacerujac  przysiadłam  na chwilę pod nigeryjskim triptykiem.


Bardzo prosty w swej budowie magiczny Księżyc..


Zauważcie jak pieknie załamuje sie światło w sukni tej damy

A oto prawie dywan perski a to niesamowicie pracowitey acrylic na canvas nazwany "melodyjny dywan".


Nasyciwszyszy oczy i umysł dobrą energią opuściłyśmy galerię inaczej nazywaną Canada Place i zapragnełyśmy z Halinka przejść się wzdłuż ściany wodnej gdzie przycupneły kawiarenki, restauracji i rozciaga się urokliwy widok na  ocean. Po drodze mała kolacja i zejście do deku gdzie szybki prom czekał już na nas.
Odpłyneliśmy wedlug planu tuż przed północą, tak więc w swoim łóżku znalazłam się zmęczona dopiero o  2 nad ranem ale za to miałam kolorowe sny.




Dziekuję Ci Halinka Grzyb za zaproszenie i czas spędzony razem.

Pozdrawiam serdecznie  wszystkich czytelników.




czwartek, 1 maja 2025

Wiosenna sobota w Vancouver Akwarium

W Kanadzie w urokliwym mieście Vancouver ulokowanym nad Oceanem Spokojnym otoczonym wodą z jednej strony a z drugiej potężnymi górami Rocky Mountain można zakochać się od pierwszego pobytu.

Pewnej wiosennej soboty mój syn odwiedziwszy nas zaproponował wyjście do Vancouver Akwarium.

 

Zgodziłam się z ogromną ochotą ponieważ jeszcze nigdy tam nie byłam. Wiele razy podziwiałam świat podwodny w innych częściach świata jednak nie w Vancouver.

Całe miasto obsypane kwitnącymi drzewami czereśniowymi wyglądało jak w bajce. Naprawdę nie trzeba jechać do Japonii aby poczuć taką atmosferę.



Zalotne wydry bawiły się świetnie w swoim basenie.

 

Foki czekały cierpliwe na swoje drugie śniadanie.



 

W promieniach słonecznych wygrzewał się lew morski.



W końcu weszliśmy do budynku aby spędzić tam następną godzinę podziwiając świat podwodny przeróżnych rybek, meduz etc i roślin.

 

I na koniec ciepły pawilon z egzotycznymi ptakami, maleńkimi małpkami , motylkami i żółwiami. Panuje tam dużo wilgotność powietrza ale te osobniki tak lubią.




To był bardzo udany dzień, pozostanie na długo w mojej pamięci i w sercu.
Dziękuję Ci Artur.


Pozdrawiam wszystkich bardzo, bardzo serdecznie.