Większości z nas Afryka kojarzy się z upałami. Ogromna nieścisłość ponieważ można tam porządnie zmarznąć szczególnie w górach na wysokości ponad dwóch kilometrów.
Krajobraz jest tam zupełnie inny, pozbawiony bujnej roślinności. Kolory w brązach, drzewa o innym kształcie, trochę zielni po porze deszczowej.
Już mija trzy miesiące od naszego wyjazdu z Afryki a ja wciąż czuję zimny wiatr na policzkach od szybkiego przemieszczania się jeepa na safari w Kenii i Tanzanii.
Trochę obawiałam się wyjazdu do Afryki ale wszystko przebiegło zgodnie z planem, nie chorowaliśmy, a wrażeń było moc i cały ten wyjazd pozostanie ze mną do końca życia.
Podróż z Warszawy trwała około 13 godzin z przesiadką i czekaniem w Doha (Qutar)
Pierwszy dzień przeznaczony na odpoczynek w Nairobi.
Następnego zawieziono nas do Żyrafa Education Center gdzie karmiliśmy żyrafy, zwiedzając całe centrum.
potem godzinne spotkanie z młodymi, osieroconymi słonikami.
Najmłodszy ośmiomiesięczny z kocykiem na grzbiecie.
Pracownicy opiekujący się nimi karmili je na wybiegu w ciągu tej godziny a turyści mogli spokojnie zrobić zdjęcia a nawet dotknąć słoni.
A na koniec dnia spełnione marzenie muzeum Karen Blixen. Zawsze czytając jej książkę lub oglądając film „Pożegnanie z Afryka” marzyłam aby zobaczyć tę farmę, dom i okolice, tak trafnie i pięknie opisane. W pokoju w którym pisała wciąż stoi jej stara maszyna a w oszklonej gablocie pełno książek Karen w różnych językach w tym także w języku polskim.
O 6 rano udajemy się małym samolotem, który może przewieźć za jednym razem tylko 12 osób. I tu miła niespodzianka te samoloty Dash 8 wyrabiane są w Toronto przez Dehavilland, przejście wewnątrz jest tak wąskie że można zmieścić się tylko bokiem. Lądują na ziemi. W Afryce nie ma betonowych lotnisk dla tego typu samolotów.
Do rezerwatu Masaj Mara w Kenii jechaliśmy jeepem przez ogromne przestrzenie dwie godziny, oczywiście po wyboistych koleinach jak to bywa na safari.
Po drodze pierwsze spotkanie z pasiastymi zebrami.
Nie dojechawszy na miejsce podziwiamy dostojne żyrafy.
Zakwaterowano nas w oddzielnych, przestronnych wygodnych domkach z wysokim sufitem i jednym minusem, bez ogrzewania. Park położony w górach na wysokości 2400 metrów. Domki dla turystów miały brezentowe ściany w ciągu nocy, na dzień zrolowane i podpięte a w dzień tylko siatki przeciwkomarowe. Za to w łazience był nawet bidet.
Na szczęście wieczorową porą w łóżku gumowy worek z gorąca wodą pomógł szybciej rozgrzać się i zasnąć.
Dni były piękne i słoneczne. W czystym górskim powietrzu lekko się oddychało.
Obsługiwali nas Masajowie, którzy otulają swoje ciało kolorowym materiałem, chętnie ozdabiają się błyskotkami. Masaje są bardzo dumni. Mają bardzo rozwinięte poczucie rytmu często nic o nim nie wiedząc. Rozmawiają w języku suahili…
Uczniowie chodzą do szkół w jednakowych mundurkach.
Dorośli mężczyźni w dalszym ciągu mogą mieć kilka żon jeśli ich na to stać. Rodzicom panny młodej przed ślubem pan młody daje w prezencie kilka krów, najmniej z 5 albo więcej zależy jak piękna i pracowita jest panna młoda.
Spędziliśmy w jeepie, na łonie natury aż osiem uroczych, niezapomnianych dni, w dali rozpościerały się równiny świadczące o wielkości.
Po trzech dniach przemieszczamy się znowu samolotem do Tanzanii do parku Serengeti i tu było cieplej.
Ostatni park to Ngorongoro Park na wysokości 3400 metrów a tam jeszcze zimniej.
Do Polski wróciliśmy z Arusha Kilimandżaro Airport.
W sumie z bardzo bliska udało się nam zobaczyć i zrobić zdjęcia 36 różnym zwierzętom i ptakom. Tubylcy nie obawiają się dzikich zwierząt tak jak turyści. Okazują ogromy szacunek i niezrównaną szlachetność.
Lwy
Słonie
Antylopy, jest ich az 9 rodzajów
To była bardzo, bardzo porządna lekcja biologii i geografii (przekroczyliśmy równik).
Zostały niezapominane wrażenia ze spotkania wielu dzikich zwierząt często z bliskiej odległości, z widoków Afryki, zachodów słońca, pomrukiwania zwierząt w ciągu dnia i nocy. W parkach nikt nie karmi dzikich zwierząt, same muszą zatroszczyć się o posiłek.
Dla turystów czekają wygodne hotele za słoną opłatą ale 90 procent ludzi w Afryce żyje w ubóstwie. Na poboczu szosy pasą się chude krowy, owce lub kozy. Często pilnują je kilkuletnie dzieci.
Inny świat, inni uśmiechnięci ludzie, którym się nie spieszy.
My mamy zegarki oni mają dużo czasu.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Zofia